znakomite ...
lepszy aparat czy technika w wyposażeniu ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Po dwóch dniach i dwóch białych nocach opuszczamy swojskie Tartu i udajemy się autobusem do Parnu, ale z przystankiem w starożytnym miasteczku Viljandi. Kiedyś była tu siedziba zakonu kawalerów mieczowych. Jest 23 czerwiec i Dzień Zwycięstwa, być może dlatego w miasteczku spotykamy stacjonujących tu żołnierzy amerykańskich. Obecnie największą atrakcją są ruiny zamku, Wieża wodna i festiwal folkowy. Kiedyś, Viljandi należało do Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Ruiny zamku z XIII wieku, który powstał na miejscu twierdzy zakonu kawalerów mieczowych
Wieża wodna w centrum miasteczka
W Viljandi byliśmy nieco ponad 2 godziny. Sezon na turystów jeszcze się nie rozpoczął, być może dlatego w miasteczku była czynna jedna droga restauracja i fast food w centrum handlowym. Z Viljandi pojechalismy dalej autobusem do parnu, gdzie bylismy wczesnym popołudniem. Wg rokowań meteroologów, miała tu być piękna pogoda, a przywitał nas deszcz. Całe szczęscie, ze przelotny, który pod wieczór ustał.
Parnu czyli po naszemu Parnawa też kiedyś była polska. Dzisiaj jest letnia stolicą Estonii. Ponieważ mieszkaliśmy bliżej plaży i morza, zaczęliśmy zwiedzanie od promenady.
Punkt widokowy przy morzu
Plaża szeroka, z ławeczkami na niej. Znam to już z Łotwy.
Dom wczasowy przy promenadzie i poniżej coś na kształt muszli koncertowej