Prowizoryczny daszek nad deptakiem przy wielkim wykopie
Fontanna uliczna
Prowizoryczny daszek nad deptakiem przy wielkim wykopie
Fontanna uliczna
W ramach niedzielnych spotkań rodzinnych umawiamy się na wycieczkę statkiem po rzece Kamczija. Pani kapitan wyjaśnia nam charakter tropikalny rzeki, wskazuje gdzie można zobaczyć żółwie i pokazuje efekty minionego, jesiennego sztormu, który całkiem zablokował piaszczystym wałem ujście Kamcziji do morza. Kilku rybaków próbuje wypłynąć łódką na pełne morze, nic z tego, wracają po chwili, piaskowa zapora jest nie do pokonania, zwężone ujście można przejść pieszo.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 15-12-2015 o 18:01
Nie da się wypłynąć łódką na pełne morze, piaskowa zapora jest nie do pokonania
W końcu drugiej dekady sierpnia po gwałtownej nocnej burzy przyszło załamanie pogody, wyraźne ochłodzenie zupełnie niesprzyjające wylegiwaniu się na piasku co popchnęło nas na zwiedzanie okolicznych miejscowości.
Na pierwszą wycieczkę jedziemy w piątkę; my, nasz gospodarz i jego córka z koleżanką spędzające wakacje na bułgarskim wybrzeżu, do Nesebaru. Jest pochmurnie ale dość ciepło i ma się przejaśnić. Wierzymy prognozie... niestety nie sprawdza się, nad nami wiszą stale sine chmury i momentami częstują nas deszczówką.
Spacerujemy uroczymi uliczkami miasteczka we wszyskich kierunkach, oglądamy wszystkie kościoły, te zachowane, odbudowane i te w stanie ruin, fotografujemy się wszędzie, nawet w deszczu.
Potem zapadamy na zasłużony posiłek w restauracji „Lozarska” urządzonej w starym domu z XVIII w. - jej sale na pięterku to prawdziwe muzeum.
W "Lozarskiej" ...
Gdy pałaszujemy lody w kawiarni blisko portu owiewa nas już całkiem lodowaty wiatr i słoneczko definitywnie poszło sobie precz ale jak i inni turyści wokół udajemy, że wcale nam nie zimno bo przecież jesteśmy w słonecznej, gorącej Bułgarii.
Wracamy do domu późnym wieczorem, akurat na nocną burzę.
Następnego dnia pogoda wcale nie jest lepsza, a więc jedziemy wszyscy razem do Varny. Najpierw udajemy się do Muzeum Władyslawa Warneńczyka położonego w parku przy szosie na lotnisko warneńskie. Otoczone dorodnymi cedrami Mauzoleum z kryptą robią doniosłe wrażenie i nakłaniają do zadumy, ileż to lat minęło od znanej z podręczników szkolnych bitwy w 1444 roku, teraz mamy 2015... czyli... 571 lat gdy wojska chrześcijańskich krajów Europy stoczyły bitwę z oddziałami tureckimi Murada II...
To z tego wzgórka Murad II obserwował bitwę.
Pomniki poległych oddzialów.
Jadąc dalej, starą drogą 18 km od Warny w kierunku Sofii, trafiamy do rezerwatu natury „Pobiti Kamani”. Pola kamiennych słupów wyglądają jak ruiny jakichś zamków czy greckich światyń ale to są formacje zupełnie naturalne. Geolodzy są zgodni – człowiek nie przyłożył ręki do ich powstania, chyba że do zniszczenia, nie są natomiast zgodni co do wytłumaczenia ich powstania. Przeważa teza, że były to formujące się kominy na dnie morskim umożliwiające wydzielanie się gazów z głębszych pokładów wapiennych, gdy morze się odsunęło skamieniały i utwardziły się, faktycznie każdy słup ma pusty kanalik w środku.
Chodzimy sobie pomiędzy kolumnami brodząc w piasku, te wyższe osiągają 6 m, niektóre mają dziwaczne kształty, w okolicy jest kilka takich pól kamiennych.
Posiłek jemy w centrum Warny, przy głównym deptaku a potem spacerujemy aż do przyplażowego parku. Plażowicze uciekli, morze zrobiło się bałwaniste, sino-białe.
Po 5 dnich zupełnie nie wakacyjnej a prawie jesiennej pogody, gdy niebo przytłacza nas ołowianymi chmurami, że nawet bociany straciły cierpliwość i odleciały, przychodzi poprawa.
W nocy budzi mnie prawdziwy koncert miaukliwych śpiewów towarzyszący kocim zalotom, uchylam okienną firankę, na bezchmurne niebo wznosi się Orion, jesienna konstelacja. Olśnienie; nareszcie widać gwiazdy, będzie piękny dzień ! Rzeczywiście, od rana niekazitelnie błękitne niebo i słoneczny żar wyrzuca nas z pościeli, pędzimy na plażę. Morze pamięta jeszcze chmurny epizod i woda jest chłodniejsza, fale przybierają jeszcze białe grzywy a na piasku łańcuszki rozdrobnionych muszelek znaczą ich gniewny zasięg.
Nadchodzi koniec sierpnia i dzień naszego wyjazdu.