W kolejnym dniu skorzystaliśmy z oferty lokalnego biura, tuż przy naszym hotelu i pojechaliśmy na wycieczkę zorganizowana do Parku Narodowego Timanfaya. Nie było wolnych miejsc na express za 20 EUR, a ze względu na fakt,
że za dwa dni mieliśmy odlot do Polski, zdecydowaliśmy się na nieco droższą wersję / 25 EUR/ ze zwiedzanie piwnicy winnej. Wycieczka pół dniowa, z degustacja wina w ilościach nieuderzających do głowy. Zresztą po parku mogą poruszać się tylko autokary turystyczne, tak więc zwiedzanie na własną rękę nie wchodziło w grę.
Wszystko zaczęło się 1 września 1730 roku, ziemia podniosła się całkowicie pochłaniając w rozpadlinach sześć wiosek, w górę wystrzeliła lawa. Cały proces wulkanicznej destrukcji wyspy trwał sześć lat.
W tym czasie zastygające jęzory lawy zdołały przykryć czwartą część wyspy, powstało około 300 kraterów.
Pokazy w El Diablo, na wysepce Hilario
Tuż pod powierzchnią gruntu temperatura ziemi wynosi 100°C, około 10 metrów pod nim aż 600°C! Można więc na własne oczy ujrzeć kilka ciekawych zjawisk związanych z czymś co nazywa się tutaj naukowo "anomaliami geotermicznymi". Woda wlewana w wydrążone dziury wystrzeliwuje w górę w formie gejzerów, siano włożone między skalne rozpadliny momentalnie zapala się, temperaturę leżących na powierzchni ziemi kamieni można sprawdzić
biorąc je zwyczajnie do ręki.