-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
Czas na podsumowanie. Po Gruzji spodziewałam się więcej niż otrzymałam. Owszem, ludzie są mili i życzliwi, ale sławną gruzińską gościnność można potraktować w kategorii mitu. Może tak było kilka lat temu, a teraz sami Polacy, tanimi lotami - gruzińskich przyjaciół rozbestwili. Już po wylądowaniu na lotnisku w Kutaisi otaczają nas wszyscy, którzy oferują podwózkę lub tani nocleg. Podobnie jest na dworcu kolejowym w Batumi czy każdym innym, po drodze do Batumi. Każdy chce zarobić, ale nie każdy jest uczciwy. Zalecam targowanie, uzgadnianie. Trzeba pamiętać, że Gruzja to nie Europa /chociaż sami Gruzini myślą o sobie jako o Europejczykach/ i nocleg wybierać starannie, gdyż można trafić na warunki spartańskie.
W miesiącach wakacyjnych zalecane lokum z klimatyzacją, która nieraz ratowała nam życie w upałach dochodzących do 40 C. Jeżeli chcecie przywieźć alkohol z Gruzji, dopłaćcie do bagażu rejestrowanego, ponieważ strefa wolnocłowa na lotnisku w Kutaisi na tanie zakupy nie pozwala. Sama butelka wody mineralnej kosztuje 4 EUR, a ostatnie lari przeliczą wam po zbójecku. Lotnisko zresztą jest ciasne, małe i mimo, że mieliśmy karty pokładowe musieliśmy stać w kolejce po bilety.
Na miejscu okazało się, że Gruzja wcale nie jest taka tania, przynajmniej jeśli chodzi o jedzenie. Chyba, że przez cały pobyt będziecie na plackach gruzińskich. Natomiast ceny noclegów i komunikacji są w miarę niskie, chociaż najdroższe noclegi mieliśmy w Batumi, drugie w kolejce było Tbilisi, a najtańsze okazało się Kutaisi. Wina gruzińskie, zwłaszcza te markowe kosztują, w przeliczeniu ok. 4-5 USD. Przy drogach można spotkać sprzedawców wina domowego, znacznie tańszego, ale nie zawsze dobrego.
Kiedy zobaczyłam plaże czarnomorskie w Gruzji i ich kurorty, zwyczajnie zatęskniłam do naszych polskich nadmorskich miejscowości. I nie chodzi o złoty piasek, ale o całą infrastrukturę.
Jedzenie gruzińskie dobre, charakterne, dobrze przyprawione. Ale nie wyobrażam sobie tak ostrego jedzenia przez całe życie. Przy okazji kuchni: warto przenieś do naszych zwyczajów dokładanie do prawie wszystkich potraw kolendry i pietruszki. W dużych ilościach i świeżych przypraw. Co do języka gruzińskiego: warto znać chociaż dwa-trzy słowa, ale generalnie nastawić się na rosyjski. Młodzi Gruzini znają angielski. Przy grupie czy większej rodzinie warto wynająć prywatnego busa, wówczas koszty podróżowania są niskie. Przy grupie 6-osobowej, cena zakwaterowania 1 osoby wyniosła 64 USD za 6 noclegów, za transfery i wycieczki lokalne każda osoba zapłaciła 62 USD. Supra w restauracji wraz z winem kosztowała nas ok. 17 USD/osoba.
Gruzję zwiedziłam z przyjemnością, ale nie dołączy ona do krajów z mojej krótkiej listy, do których koniecznie muszę wrócić. Takie moje, sugestywne odczucie.
Co zapamiętam z Gruzji, a tym samym co mogę polecić? Zapamiętam Mcchetę, twierdzę Ananuri i oczywiście Tbilisi. Najpiękniejszym, dla mnie, monasterem na ziemi gruzińskiej, był monaster w Motsameta.
Może dlatego, że samotny i pięknie położony.
Czy wrócę do Gruzji? Może do Tbilisi, ale jeszcze nie teraz.
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
Zasady na forum