Gruzja z Armenią, ale część gruzińska

[Natasza]

Latarnia a w zasadzie latarenka w Batumi

[Natasza]

Kolejny symbol Batumi: pomnik miłości
7-mio metrowy, ruchomy pomnik miłości Ali i Nino - będący symbolem przyjaźni gruzińsko-azerbejdżańskiej autorstwa artystki Tamar Kvesitadze. Są to dwie, stalowe sylwetki: kobiety i mężczyzny zbliżające się do siebie co pewien czas.
Pomnik nawiązuje do historii nieszczęśliwej miłości dziewczyny, gruzińskiej księżniczki - Nino, do muzułmanina - Ali z Azerbejdżanu opisanej w powieści Kurbana Saida.

[Natasza]

Temperatury w Batumi oscylowały miedzy 36 a 39 C, dopiero w drugim dniu popadało, ale bardzo skąpo. Dlatego przez dwa pierwsze dni stosowaliśmy system wyjść wczesnorannych, potem wracaliśmy i w klimatyzowanym mieszkaniu,
przy szklaneczce zimnego piwa czekaliśmy do obiadu. Po obiedzie znowu wracaliśmy do mieszkania aby wyjść wieczorem.

Synagoga w Batumi, trochę "zapłakana"

I najbliższe sąsiedztwo synagogi

[Natasza]

Luksusowa zabudowa Batumi, w drodze z synagogi nad morze

[Natasza]

Jeszcze inne wejście nad morze

[Natasza]

Dużo ładnych kamieniczek

Poniżej cassino

[Natasza]

Sala koncertowa w Batumi

Dworzec kolejowy

[Natasza]

Piekarnia w Batumi

Nasze najbliższe sąsiedztwo

[Natasza]

Widok z naszego balkonu

Wreszcie padał deszcz albo raczej deszczyk

[Natasza]

Z Batumi jest taka historia, trochę przerost formy nad treścią, wg mnie. Gruzini są źli na byłego prezydenta Saakaszwili , że wydał setki milionów aby uczynić z miasta gruzińskie Saint Tropez.
Batumi bowiem, przeszło trwający cztery lata i kosztujący 350 mln funtów lifting, którego celem było przekształcenie miasta w modny kurort. Turystów zagranicznych nie widać, spotkałam jedynie kolonie z Ukrainy.
Batumi nie jest też tanie. Noclegi są tu droższe min. 50% w stosunku do reszty kraju, są droższe nawet od Tbilisi. Podobnie z cenami w restauracjach: średnio za drugie danie trzeba wydać min. 8 lari, do tego zupa od 3 do 5 lari.
Plaża kamienista, morze nie za czyste. Plusem tego liftingu jest to, że w Batumi jest dużo miejsc spacerowych i za każdym razem można odkryć jego nowe oblicze. Ale byłam, zobaczyłam, zdobyłam...
Z Batumi wyjeżdżaliśmy już w kierunku Kutaisi, ale wzdłuż linii brzegowej, tak aby zobaczyć sławne Ureki.

Widok na morze, za nami Batumi a my wspinamy się do góry

Przydrożny sklep z miotłami

[Natasza]

Po drodze mijamy Kobuleti

[Natasza]

Tak wygląda Ureki, ponoć największy kurort nad Morzem Czarnym i do tego leczniczy

[Natasza]

[Natasza]

Ciekawa konstrukcja na plaży w Ureki

[Natasza]

Bez żalu opuściliśmy Ureki po krótkim postoju i pojechaliśmy najpierw na zwiedzanie uzdrowiska Tskaltubo. Zwiedzanie, to za duże słowo bo i uzdrowisko ledwie dyszy, a z wielu sanatoriów ostało się tylko kilka. Lata świetnosci ma za sobą.