I znowu plaża tylko fale zrobiły się większe.
I znowu plaża tylko fale zrobiły się większe.
Pewnego dnia pod koniec sierpnia, leżąc na plaży widzimy na niebie ciemną, ruchomą wstęgę z drobnych punktów, nadchodzi od strony Kamcziji, wije się ślędząc linię brzegową w kierunku Obzoru. To odlatujące na południe bociany, są ich tysiące, pierwsze zniknęły za horyzontem a następne ciągle jeszcze nadlatują. Tedy przebiega Via Pontica – droga przelotu wędrownych ptaków.
Postanowiliśmy zamienić bułgarskie plaże na greckie.
Opuszczamy naszych domowników
Taki obrazek pokazujący zderzenie epok... i przywiązanie Bułgarów do Trabantów.
Nadmorską szosą pojechaliśmy do Burgas, dalej przez Elhovo do Haskova, z niego, do Kardżali lecz nie główną szosą tylko boczną drogą, na skróty, przez wieś Biały Plast. Koło niej obrodziły grzyby... tyle że kamienne.
„Rosną” tuż przy szosie, maja po 2,5 m wysokości, brązowe kapelusze jak prawdziwki, pod spodem są zielonkawe a nóżki mają różowawe. Są naturalnym tworem natury; to erozja skały nadała im taką formę, warstwy niższe, te w kolorach pastelowych są bardziej podatne na niszczenie niż najwyższa, twardsza stanowiąca kapelusz. Cały grzybowy teren podlega ochronie jako rezerwat przyrody.
Zbliżając się do Kardżali zjeżdżamy nad jezioro zaporowe Studen Kladenec.
W najwęższym jego miejscu na wysokiej skale znajdują się ruiny zamku Moniak, są tak znikome że nawet nie możemy ich wypatrzeć z dołu. Za to widać inną ciekawostkę; po zbudowaniu zapory i napełnieniu zalewu jedna z wsi znalazła się po południowym, bardziej stromym i niedostępnym brzegu i odcięta od sieci komunikacyjnej. Dla jej mieszkańców zbudowano wiszący most „do cywilizacji” między Sziroko Pole – Lisiczite, był to najdłuższy taki wiszący most – 260 m. Dzisiaj z mostu pozostały tylko dwa charakterystyczne filary, kładkę rozebrano... ? Tylko w zakamarkach internetu figuruje jego zdjęcie zachecające do atrakcyjnej wycieczki - niestety bez aktualizacji.
Dalsza droga do Kardżali prowadzi obok innych ciekawych formacji skalnych zwanych „Wkamenata Swadba”. Są naturalnym tworem natury; to erozja skały nadała im taką formę i kolory; białoróżowe. Widać je z szosy po północnej stronie, odnoga drogi prowadzi pod same skały.
Ostatni przystanek robimy na dwa dni w wygodnym motelu „Emre” w Benkowski prowadzonym przez Martę i Aladina (małżeństwo polsko-bułgarskie). Zatrzymujemy się u nich od paru lat.
Okolica obfituje w dziwacznie naturalnie uformowane skały, liczne ślady pozostawione przez starożytnych Traków, ciekawe kamienne mosty liczące po kilkaset lat.
Zaczynamy od Fotinova, 10 km od Benkovski, wkrótce po lewej stronie szosy ukazuje się to czego szukamy. Miasteczko przecina długie na kilkaset metrów pasmo skał, tufów wulkanicznych, wygląda jak szara wstęga raz bardziej raz mniej wybrzuszona z kulminacją nad rzeką Varbica. Penetrujemy najpierw partie wzdłuż szosy.
Odkrywamy szerokie, płytkie rowki niby falujące koleiny wozów, inne niby gzymzy zdobią boczne ściany skały, owalne głębokie wgłębienia i inne bardziej lub mniej regularne otwory i wygładzone buły kamienne wielkości bochenka chleba.
Wyraźne ślady obrobki skały przez Traków. Do czego służyły te otwory i buły ?
Partia skał, oglądana pod umiejętnie wyszukanym kątem przypomina trzy postępujące w szeregu żółwie.
Jedziemy dalej, na północnym skraju miasteczka jest wysoka skała o nieregularnej formie. W niej też są dziwaczne otwory, chyba nie powstaly naruralne choć skała jest pochodzenia wulkanicznego. Są też szerokie rowki niby koleiny... także schodki. Jest nawet na szczycie formacja przypominająca głowę ludzką – tak jak głowa na skałach Belintaż, głowa w Gradiszte... Intrygująca zagadka z życia przodków.
U stóp skały bije źródełko, w malusieńkim baseniku kąpią się żaby a żółw wyraźnie usatysfakcjonowany, dostojnie opuszcza pijalnię.
Przecinamy Fotinovo i jedziemy na brzeg Verbicy. Zaraz ukazują się tarasy skalne; naturalne czy wydrapane trackimi rękami ? Napotykamy tubylca, prowadzi nas na dalsze skały, pokazuje trackie rzeźbione znaki wysoko na skale, otwory różnych wielkości, okrągłe nisze. Informuje, że jeszcze dalej jest grobowiec tracki.
A na koniec zaprasza do swoich ogrodów pod skałami i obdarowywuje dorodnym arbuzem.
Ostatnim, już naprawdę ostatnim punktem naszego programu jest wieś Szumnatica pod Kirkovem. Mała, jak to się mówi : zakopana w górach. Stare, murowane domy, część opuszczona, część w rozsypce, parę nowszych. Przy głównym placu na wprost magistratu jest stary kamienny, łukowaty most obok nowego, banalnego... Ostatnio odnowiony, dostał nową barierkę i uporządkowano jego otoczenie.
Po przeciwnej stronie drogi na poziomie rzeki zachował się stary młyn. Też odnowiony, gotowy jest do użytku, na pokazach miele ziarna kukurydzy na mąkę. W niszy to nie „kupa złomu” tylko pozostałości dawnych narzędzi.
Jedziemy wzdłuż wsi czyli wzdłuż rzeki szukając następnych mostów. Znajdujemy drugi most, skromniejszy, mniej okazały ale równie wiekowy. Trzeciego już nie udało nam się znaleźć.
Na drugim brzegu ...
Po drodze mijamy takie urocze kąciki piknikowe, w cieniu drzew, z pluskiem rzeki jako muzyką i obowiązkowym rusztem na grilla.
Wracając od Kirkova do Fotinova natrafiamy znowu na ślady ręcznej roboty Traków, na płaskim terenie, obok szosy. Całkiem niskie skałki ledwo sterczące z piasku, może kiedyś były wyższe i pogrążyły się ? Do czego służyły te rowki ? A może po prostu do ostrzenia metalowym narzędzi ? Jak ślady ostrzenia narzędzi na kamiennych blokach gotyckich katedr lub noży kuchennych na balaskach balustrad w niektórych pałacach i dworkach ?
Żegnamy się z Bułgarią wyjeżdżając przez Zlatograd i udajemy się na greckie wybrzeże morza Jońskiego.