Piękny rok 2008,wyjazd do Grecji.
Cudowne wakacje.
Obieramy trasę dojazdową pt."Opole-Krnov-Brno-Bratysława-Budapeszt-Szeged-Belgrad-Skopje-Thessaloniki-Chalkidiki.Winietki mamy kupione w Polsce /oprócz Węgier/więc jedziemy szybciutko aż do granicy węgierskiej.Kupujemy za 8 ero zezwolenie na jeżdżenie po bratnich drogach przez 4 dni i zmierzamy w kierunku Budapesztu.Piękne to miasto,ale mijamy je obwodnicą i chwila,moment widzimy granicę z Serbią.Tu kończy się niestety brak granic,pora wyjąć paszporty.Na
szczęście wszystko idzie szybciutko,bardzo mili pogranicznicy serbscy.Patrzą na rejestrację i kiwają jechać ,nawet nie patrzą w papiery.Teraz to już dłuższy etap jazdy,ale droga ciut się poprawiła.Zmieniła się też na lepsze infrastruktura wokół autobany przez 2 lata.Generalnie luz,dopiero trochę tłoku przez Belgrad,ale do przyjęcia.Najgorszy etap jazdy przez Serbię to trasa od Leskovac do granicy z Macedonią.
Koszt przejazdu przez Serbię 25 euro ,bardzo miłe pogaduchy na bramkach serbskich.Jestem mile zaskoczona,a jeszcze parę tygodni temu bałam się tamtędy jechać.