+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2
Pokaż wyniki od 16 do 26 z 26

Temat: Na bułgarskim szlaku daleko od morza

  1. #16
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    W tej hiży przyjęcie jest „królewskie”: duży pokój, nowe drewniane mebelki (10 lv od osoby), a są i zbiorowe sale, możemy zaraz zejść na posiłek. Usadzają nas w kuchni-jadalni za długim stołem, sałatka, kiftety i buteleczki już są na stole, dostajemy też zupę, pykającą na ogniu w wielkim garnku. Może to obecności postawnego pana „komisara” policji z Banska zawdzięczamy tę rubaszną atmosferę. Jego nastoletni syn praktykuje, słaby jeszcze angielski. Probuję porozumieć się po rosyjsku, tylko kierownik schroniska zna go nieźle, inni są zbyt młodzi...mimo to języki się rozkręcają i nawet małomówny były zawodnik karate opowiada o swoim uczestnictwie w mistrzostwach w...Olsztynie, gdzie sam dojechał samochodem.
    Rano, przez niedomkniętą okiennicę, słońce rzuca jasną plamę na ścianę, wyskakuję z łóżka, symboliczne mycie pod bierzacą wodą w kamiennym obmurowaniu, gdzie niżej moczą się naczynia z wczorajszej kolacji. Śniadanie i w góry ! Inni też idą w góry, z dołu pędzi gęsty tłum niedzielnych turystów w różnym wieku, różnych butach, różnych strojach. Ścieżka zamienia się w błotnistą ślizgawkę. Kilka fotografii „Rybnego” jeziora, „Trilistnika”, potem „Bliźniaczego”. Bułgarzy ciągle idą w góry, chmury niestety też, słoneczka wystarcza do „Nerki”.




    jezioro Rybne



    jezioro Blizniacze

  2. #17
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Z góry nad „Nerką” widać na wzgórzu tłum postaci ubranych na biało, maszerujących w kręgach – to adepci „Białego Bractwa” założonego około 100 lat temu przez Petera Donova na zrębach „Bogumiłców”, składają pokłony słońcu...? To dlatego ten tłum odwiedzający góry, to miasteczko różnokolorowych namiotów poniżej schroniska nad „Dolnym” jeziorem.


    Jezioro Nerka





  3. #18
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491


    kaskada




  4. #19
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Długo wyczekujemy przy „Oku” na kilka promieni słońca, dla zdjęcia. W górach leżą płaty brudnego śniegu, biało-szary jęzor schodzi do samej wody.
    Rzadko kto idzie dalej niż jezioro „Łza”, wzgórze powyżej pełne jest kopczyków usypanych z kamieni, niektórzy jeszcze dorzucają nowe. Zaraz powyżej wchodzimy w chmury, wiatr zacina drobną mżawką, znowu pokonujemy trawiaste, łagodnie nachylone zbocze.







    W mojej pamięci wszystkie dawne przejścia Riły były zawsze pod znakiem prażącego słońca, (z wyjątkiem jedynie Musały we mgle), oraz wspaniałych górskich widoków, przyznaję że teraz, gdy wedruję z głową w deszczowych chmurach jest to mniejsza przyjemność i zaczynam się zastanawiać nad sensem takiej wędrówki. Może to błąd, ale decydujemy się wracać do Rylskiego Monastyru zamiast iść do hiży Ivan Vazov.

    Razdela w chmurach

    Znowu pokonujemy Razdelę, Damgę i Dodov Vrah, ciągle w mokrych chmurach a lodowaty wiatr gwiżdże mi w lewym uchu. Zegarkowy termometr pokazuje +5 °C, aż tyle ?
    Nareszcie skrzyżowanie szlaków, schodzimy trochę w dół na południe i pogoda od razu jest lepsza, jeszcze troche niżej i już widać dolinę z klasztorem i wychodzi słońce.
    Zapadamy na rozległym usypisku kamieni, jeden z nich, lekko przystosowany służy nam za stół na posiłek.
    Po chwili podchodzi z dołu starszy pan z kijami, rodak, za chwilę z góry schodzi trzy-osobowa rodzina, ich „dober dień” brzmi dosyć swojsko, nic dziwnego, to też Polacy ! Uzgadniamy, że za 2 godz powinniśmy być na dole, jeszcze nie podejrzewamy co nas czeka, oni schodzą, my zostajemy jeszcze trochę, grzejąc się w słońcu.
    Wreszcie schodzimy, przez trawiastą łąkę, przez liściaste chaszcze, wąsiutką ścieżką ledwo na jedną stopę i często niknacą pod roślinnością, małe zatrzymanie przy źródełku, i schodzimy niżej, gałęzie rzadkich drzew wprost spychają ze ścieżki. A monastyr widać zdaje się już tuż, tuż... Już ślinimy się na myśl o wieczornym posiłku a tu ścieżka w drzewach prowadzi pod górę...! ...? Tego turyście się nie robi...podchodzimy a potem schodzimy szeroką wprawdzie ale miejscami bardzo stromą i skalistą ścieżką. Momentami trzeba skorzystać z pomocy porastajacych zbocze drzew, już nie myślimy o kolacji a o miednicy pełnej zimnej wody do wymoczenia nóg, przy takim zejściu, cały ciężar spoczywa na palcach stóp nawet gdy przewidująco mamy buty o numer za duże. Schodzimy, spuszczamy się na dół, nawet ten piękny jodłowo-bukowy las nas nie cieszy.
    Wreszcie słychać szum strumienia, jesteśmy... prawie na dole. W przebłysku świadomości zbaczamy jednak jeszcze do sklepu po dużą butlę piwa. Asfaltowa szosa do kampingu wydaje nam się teraz puszystym dywanem.

    Wieczorem dyskutujemy nad problemem: dlaczego ten niebieski szlak z klasztoru na górę nie prowadzi przez grotę i kaplicę św.Jana Rylskiego i dalej łagodniej zboczem w górę ? Podejście i zejście byłoby dłuższe o parę kilometrów ale o ile ciekawsze i mniej męczące.
    Nastepnego dnia, wprawdzie świeci nam słońce i suszy pranie ale na grani kłębią się szare chmury. Rezygnujemy z pozostałych zaplanowanych wycieczek po Rile (będzie pretekst aby tu powrócić), zaglądamy jeszcze raz do klasztoru i potem na Kiriłową Polanę (dawniej Partyzancka), wieczorem jemy w „zodiakowej” restauracji.

  5. #20
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Wyjeżdżamy z gór z małym zatrzymaniem w miasteczku Riła aby kupić następną winietkę na poczcie na tyłach „awtogary” i odwiedzić „pieniężną dziurę” w banku. Większe zakupy robimy w Błagojewgradzie na obrzeżu miasta w olbrzymim supermarkiecie, gdzie jest wiecej niż wszystko, tylko owoce i jarzyny marne i drogie.
    Zatrzymujemy się w Razłogu, w centrum jest przyjemny park pod starymi drzewami, kawiarenka. Do muzeum historyczno-etnograficznego w zabytkowym domostwie trafiamy właściwie na zamknięcie, około 18-ej, mimo to kierownik, miejscowy nauczyciel i archeolog zaprasza, proponując oprowadzanie indywidualne w języku rosyjskim, który szybko przypomina coraz bardziej bułgarski. Zwiedzanie jest bardzo dokładne, wychodzimy po dwóch godzinach, już po 20-ej, zapada zmrok i pozostaje nam tylko szybko jechać pod Vihren na kamping koło Bandericy. Rano korzystamy z okazji i podjeżdżamy pod schronisko Vihren, którego zielony dach widać już z daleka, żeby choć tylko rzucić okiem na góry Pirin.

    Bansko, centrum sportów zimowych, miasteczko podgórskie o charakterystycznej architekturze, gdzie prawie wszystkie stare „kaszty” (domy) zawierają „mehany” (restauracje) obrasta obecnie w tysiące nowych hoteli, willi, które zniekształcają całkowicie dolinę. Czy wczasowicze znajdą przyjemność przebywając w takim kombinacie turystycznym ? Ilość proponowanych do sprzedaży domów i apartamentów robi wrażenie jakby deweloperzy liczyli, że cała Europa zjedzie do nich na narty.








  6. #21
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    W starej części Banska, wokół placu poniżej kościoła, stragany i sklepy proponują wyroby rękodzielnicze m.in. wełniane kolorowe makaty, skarpety. Bańskie domostwa, 19-nastowieczne, murowane z kamienia, otoczone od ulicy wysokim murem, z zabudowaniami wokół dziedzińca, dziś odnowione i upiększone zapraszają turystów. Zwiedzanie przerywamy posiłkiem w narożnej restauracji na wprost kościoła św.Trójcy, wybudowanego w pocz. XIX w. z wieżą z zegarem, wykonanym przez miejscowego samouka (25 lat pracy).
    Wcinamy lokalną specjalność: kiełbaski z ziołami, nad głowami przelatują nam bociany i nie jest to efekt popijanego wina.




    nekrologi dla zmarłych przypominające kolejne rocznice ich zgonu



    wejście do cerkwi

  7. #22
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Udajemy się do Melnika ale nie najprostszą drogą a objeżdżając góry Pirin czyli przez Goce Delczev. Za tym miastem, gdzie nowoczesność zagląda nieśmiało, kręta szosa prowadzi w górę przez głęboki las. Przejeżdżamy obok pomnika w miejscu gdzie zginął Jane Sandanski, bohater narodowy, w walce o wyzwolenie spod panowania tureckiego w 1903 r.
    Czas pomyśleć o noclegu, właśnie jest strzałka do sv. George, malutka, oszklona kapliczka nad strumieniem, w kwiatowym ogródku, obok pod dachem wielki stół z ławami, niżej sławojka z bierzącą wodą (!) jako że stoi nad tymże strumieniem. Zaczynamy od przygotowania posiłku a kończymy o północy rozłożeniem materacy i spiworów w wysokich trawach obok.
    Rano podjeżdża samochód, dwóch mężczyzn wyjaśnia, że możemy dalej spać spokojnie, oni przyjechali tu z pobliskiej wsi Koczerinowo aby podłączyć wodę do kranu bo tu w przyszłości stanie kościół. Z charakteru miejsca, systemu i stylu budowy domyślamy się że są to potomkowie Greków, choć po grecku nie mowią albo nie chcą... Dostajemy dwie piękne brzoskwinie i spokojnie zasiadamy do śniadania.

    Za Katunci kończą się zalesione góry, jedziemy szerokim płaskowyżem, nieco dalej ledwie czytelny drogowskaz na Melnik kieruje w prawo na drogę... Kiedyś była to szosa, dziś pozostały strzępki asfaltu, chyba nigdy nie przeszła naprawy, dziury olbrzymie, omijać czy jechać środkiem ?
    Zbliżamy się do znanego regionu produkcji wina, po obu stronach drogi widać już liczne winnice ale jeszcze liczniejsze nieużytki, poletka kukurydzy i tytoniu.

    Słynny Melnik leży wokół suchej aktualnie rzeki, normalnie płynacej w kamiennym korycie. Po obu brzegach w tradycyjnych domach wiele sklepów z wyrobami rękodzielniczymi i mniej wartościowymi pamiatkami a przede wszystkim liczne restauracje (mehany), winiarnie, kafejki i sklepy z winem, miodem, konfiturami, wystawianymi przed sklep, na kilku straganach-wózkach doskonałe winogrona i figi, prosto z ogrodków.





    Kupujemy słoiczki, słoiki, butelki i zapełniamy nimi wszelkie wygospodarowane miejsca w kufrze. Nieodzowny spacer wzdłuż rzeki i po wąskich uliczkach ukazuje ciekawą, oryginalną architekturę domów na tle skał z miękkiego piaskowca zerodowanych w zaskakujące formy. Z tarasu zamkniętego i częściowo zrujnowanego kościoła św.Mikołaja już jest interesujący widok na miasteczko. Warto wdrapać się stromą scieżką na górę do najstarszej winiarni-piwnicy na degustację wina w grocie a można też przedłużyć spacer aż do monastyru w Rożen.




  8. #23
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał pixi Zobacz post

    Oto postęp po bułgarsku[/IMG]
    chyba mamy podobne świata widzenie...
    przynajmniej w dziedzinie motoryzacyjnej...


    ...
    czyli nieśmiertelne łady, moskwicze ...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  9. #24
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Prawie każdy dom oferuje kwatery, wysokość ceny adekwatna do wieku budynku, lepiej udać się główną szosą za park, za rzekę, Melniszkę, mniejsze domy, mniejszy komfort ale ceny przystępniejsze, 2-osobowy pokój z łazienką, balkonem, telewizorem można dostać za najwyżej 20 leva. Dawny kamping tu nie istnieje, ale wczesnym rankiem zauważyliśmy dwa namioty rozbite w parku nad rzeką, jednak szybko zwinięte (?).
    Wieczorem miasteczko pełne jest spacerujacych i biesiadujących turystów do póżnej nocy (pyszne jadło, na 2 osoby od aperitifu do deseru + butelka wina = niecałe 30 lv).







    Ostatnio edytowane przez pixi ; 04-02-2011 o 08:32

  10. #25
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Następnego dnia przez pół godziny jedziemy szosą te 7 km, z wielokrotnymi zatrzymaniami dla zrobienia zdjęć, poprzez dziwaczne, piramidalne formy górskie do Rożena, na placyku zaraz za tarasem kolejnej gospody, skręcamy w prawo do monastyru, przejeżdżając koło nowej cerkwi i grobu Jane Sandanskiego.








  11. #26
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Monastyr Rożeński z XVI – XVIII w. usytuowany jest na zielonym wzgórzu i otoczony murem (otwarty od świtu do zmroku, wejście 2 lv). Wewnątrz, pośrodku stoi niewielka cerkiew z podcieniami, całkowicie pokryta freskami, otoczona piętrowymi zabudowaniami klasztornymi z pięknym ogrodem od tyłu. Różnorodne drzewa, kwitnące kwiaty stanowią oazę spokoju jaką tylko ortodoksyjni mnisi potrafią stworzyć.
    Podziwiamy freski w mrocznym wnętrzu cerkwi, mamy szczęście, po kilku minutach przybywa wycieczka Włochów, mają zamówione specjalne oprowadzanie, mnich opowiada a bułgarska przewodniczka tłumaczy na włoski, tak że mamy okazję wysłuchać informacji w dwóch językach i lepiej zrozumieć.









    Nasza bułgarska trasa dobiega końca. Przy szosie E-79 na południe od Sandanski są stragany z owocami i jarzynami „prosto z ogródka”, można też nabyć domową rakiję w plastikowych butelkach. Robimy zapasy, szczególnie wielkie ilości różnorodnej papryki, wyjątkowo tu taniej.
    Opuszczamy gościnną Bułgarię przez Kułatę i wjeżdżamy do Grecji.

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów