W grudniu 2011 roku postanowiłem zdobyć Koronę Gór Polski.
Przeznaczyłem na ten projekt trzy lata, aby gdy będę miał 70 lat ta korona była ukoronowaniem mojej działalności górskiej.
Sprawdziłem w necie, taką koronę zdobyło mnóstwo ludzi a miesięcznik "Poznaj swój kraj" ( i nie tylko) zamieszcza listy zdobywców.
Początkowo mój projekt zakładał, aby nie zdobywać korony tak jak inni tzn. podjeżdżać jak najbliżej szczytu, wchodzić nań i schodzić zeń najkrótszą drogą, wsiadać w samochód lub w pociąg i zdobywać kolejny szczyt.
Myślałem, żeby nie iść na taką łatwiznę, lecz przechodzić od szczytu do szczytu znakowanymi szlakami.
Można by w ten sposób przejść np. całe Beskidy od Beskidu Śląskiego do Bieszczad. Nie musiałbym tego robić na jeden raz, ale gdybym skończył w jakimś miejscu, to następnym razem musiałbym zacząć dokładnie od tego samego miejsca.
Udało mi się wykonać taki projekt i wyszło mi 12 wycieczek od 1-dniowych do 8-dniowych. To by wypadało po 4 wycieczki rocznie, czyli bym zdążył.
Dodatkowo sobie utrudniłem, żeby zdobywać Koronę samotnie.
Ale jak już to zrobiłem, to pomyślałem, że
1) to jest nie fair. Dwaj panowie nie po to stworzyli KGP, która ma mnóstwo zwolenników, żebym ja to ulepszał na swoją modłę.
2) to ja już jestem za stary, żeby robić takie numery.
3) to wędrując samotnie będę niechętnie przyjmowany w dwuosobowych pokojach gościnnych,(zwykle takie są), chyba żebym zapłacił za 2 osoby.
I zacząłem przerabiać i planować od nowa. Jak już miałem wycieczkę zaplanowaną, to zaczynałem ją od drugiego końca i wszystko mi się upraszczało logistycznie i czasowo.
I mam już rezultaty – połowa całego czasu przeznaczonego na ten cel i połowa szczytów zdobyta.